aaa4 |
Wysłany: Pią 15:18, 12 Sty 2018 Temat postu: |
|
Snow spojrzal na niego z rozbawieniem. Dziewczyna nie byla az taka ladna, zeby jej zalowac, widywali juz znacznie bardziej urodziwe zakonniczki. Ale Felczerowi nie szlo bynajmniej o jej wdzieki, ktore bezuzytecznie wyschna i skwasnieja w klasztornych murach dla nikogo. Nie, Red zzymal sie z powodow o wiele bardziej pryncypialnych. Na studiach do szpiku kosci przesiakl nowomodnym wolnomyslicielstwem i przy kazdej okazji dzielil sie z kolegami swoimi przemysleniami. Oczywiscie doprowadzal tym Kaznodzieje do furii, ale na szczescie na glowny cel swych atakow i niewybrednych dowcipow wybral sobie kapelana, wielebnego Jonesa, grubasa o czerwonym nosie, widomym znaku zamilowania do trunkow, i wiele mowiacym przezwisku Boza Wojna. Gale rowniez go nie cierpial i od tamtej pory zawsze klal, kiedy przypominal sobie, jak na samym poczatku tej cholernej ofensywy wielebny Jones biegl na swoich krzywych nogach za drezyna pelna dzieciakow z ostatnich uzupelnien, ktore dowiedzialy sie, ze jada prosto na pierwsza linie frontu, i pokrzykiwal razno:
-Czy zamierzacie wyruszyc z naszym Przyjacielem na boza wojne? Czy wierzycie w boza wojne?
Rozsmieszyl ich wtedy: dla chlopakow z pierwszego zaciagu od dawna najlepszym przyjacielem byl karabin maszynowy Lewisa, pieszczotliwie zwany grzechotnikiem, a nie Dobry Pasterz z dzieciecych modlitw, pochylony z troska nad zablakana owca. Jeden Kaznodzieja mu odpowiedzial, spluwajac na ziemie z odraza.
-Sir, lepiej trzymaj swojego biednego Przyjaciela z daleka od tego krwawego bagna. - I wedle wiedzy Snowa byla to najsmielsza wycieczka w kierunku swietokradztwa, na jaka Gale sobie pozwolil przez ostatnie trzy lata.
Twarz dziewczyny stezala. Snow od razu odgadl, ze slowa Felczera urazily ja do zywego.
-Sami wszystko zmarnowaliscie - syknela przez zeby. - Nikt was tu nie chcial.
Red ponownie probowal sie odezwac, ale Szkot uciszyl go ruchem reki i wyjal zza pazuchy zdjecie gobelinu. |
|