aaa4
Dołączył: 21 Gru 2017
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 10:34, 16 Sty 2018 Temat postu: |
|
|
Zwalisty obrocil sie i wykrzyknal do tylu:
-To Kinau! Chodzcie!
Kolo stolika natychmiast zaroilo sie od marynarzy w czapkach z najrozniejszymi otokami. Trafili sie tez dwaj tacy, co widac urwali sie ze sluzby, bo nadal mieli na sobie powalane mialem odzienie robocze. Na wyscigi witali sie z Georgiem, a czesc ich entuzjazmu splynela i na Johanna. Gdy juz sie przekonal, ze to nie bedzie powtorka z poprzednich zatargow Kinaua, zrobilo mu sie zdecydowanie razniej. Wcale mu nie przeszkadzalo, gdy nowo przybyli szczelnie obsiedli blat, poniekad odpychajac go na bok. Przy stoliku zapanowala taka sama kakofonia, jak w calej sali. Wszyscy mowili jednoczesnie, przerywali sobie wzajemnie i przekrzykiwali sie, wyrzekajac na sluzbe, dowodcow i paskudny los. Johann nawet niezle sie czul w tej swojskiej atmosferze, przypominala mu spokojne chwile na froncie, gdy dalo sie szczerze i serdecznie pogadac. Byla jedna mala roznica - marynarze kleli znacznie mniej niz piechociarze.
Li Arndt nagle przestala sie im przysluchiwac i spojrzala na tarcze wielkiego zegara wiszacego nad blatem baru. Duszkiem dopila wino, szepnela cos Kinauowi na ucho i oddalila sie. Johann skorzystal z okazji i przesiadl sie, akurat w sam czas, aby wziac nowy kufel od niezmordowanej kelnerki.
-Masz tylu wygadanych znajomych - zagadnal rumianego i zadowolonego Kinaua, ktory zaciagal sie wlasnie koslawo skreconym papierosem. - Czemu wlasciwie wszedles w konszachty z kims takim jak ja?
Georg oderwal sie na chwile od toczacych sie wokol dyskusji.
-Nie mowilem? Jestem ciekawski. Licze, ze opowiesz mi cos ze swoich dziejow. Jakas historie, zlozona z wiecej niz pieciu slow.
Johann czul juz ten mily szum w glowie. Zanim zdazyl sie zastanowic, wyrwalo mu sie:
-Gdy poprzednim razem tak zrobilem, trafilem na dziewiec miesiecy do azylu w Rohrzorbach.
Kinau musial byc niezle podchmielony, bo po jego minie widac bylo, jak powoli trawi te informacje.
-Ale za to miales order.
-Gdybys byl mna, marzylbys, zeby go nie miec. Wtedy rozlegl sie spiew.
-Ich weisz nicht, was soll es bedeuten,
Dasz ich so traurig bin,
Ein Marchen aus uralten Zeiten,
Das kommt mir nicht aus dem Sinn.
Die Luft ist kuhl und es dunkelt,
Und ruhigflieszt der Rhein;
Der Gipfel des Berges funkelt,
Im Abendsonnenschein.
Zaledwie pierwsze tony ballady zawibrowaly pod sklepieniem i przebily sie przez zgielk, Johann poderwal sie gwaltownie, odskoczyl w tyl, kopnieciem odrzucajac krzeslo, ze az uderzylo kogos mocno. Skulil sie na moment i walczyl z przemoznym pragnieniem, zeby calym cialem przypasc do bezpiecznej podlogi. Wygral w koncu i wyprostowal sie, ale rece trzesly mu sie jak galareta. Wiekszosc obecnych nie zwrocila na jego zachowanie uwagi, ale Kinau wpatrzyl sie w Sangera ze zdziwieniem.
Z tylu Li Arndt, spiewajac bez akompaniamentu, powoli wzmacniala glos. Johann kurczowo zlapal sie za rece, zeby opanowac jakos ich drzenie, ale strach, ktory gwaltownie sie w nim obudzil, trudniej bylo zdusic. Mimo ze tlumaczyl sobie, jak bardzo ten spiew jest w gruncie rzeczy zwyczajny, napiecie go nie opuszczalo. Nie mogl tu zostac.
-Georg - powtorzyl do zbaranialego Kinaua - marzylbys...
Odwrocil sie na piecie i wyszedl wprost na swieza bryze wiejaca wsrod ciemnosci.
Post został pochwalony 0 razy
|
|